Drabinka w łazience DIY

sobota, 30 stycznia 2016

Drabinka w łazience DIY










Moja nowa wkrętarka poszła w ruch. Pamiętacie, dostałam ją od Mikołaja.

Tak więc uczę się nowego urządzenia, początki jak zawsze są trudne ale daję radę, a na dowód pokażę Wam drabinkę na ręczniki, jaka skonstruowałam.



Najpierw poszperałam w necie i znalazłam mnóstwo wersji drabinek.
Drabinka jest bardzo wdzięcznym meblem we wnętrzu, dlatego można znaleźć wiele ciekawych zdjęć z jej udziałem, jest praktyczna ale i wygląda interesująco. Ma wiele zastosowań w łazience, w salonie w pokoju dziecka. Ja skupiłam się na zastosowaniu drabinki w łazience. 

Moja łazienka potrzebowała stojaka na ręczniki.
Tutaj na blogu Baba ma Dom znajdziecie instrukcję jak zrobić stojak na ręczniki przy pomocy kleju i takera. To dowód na to , że nie potrzebujemy narzędzi aby stworzyć COŚ.  Dla chcącego nic trudnego.



 Dorota zrobiła również drabinkę na taras, a jak  możecie zobaczyć tutaj.




A jeśli nie macie narzędzi albo nie chce się Wam zbierać materiałów do skonstruowania drabinki to możecie kupić gotową drabinę drewnianą i z niej stworzyć wymarzoną drabinkę w stylu skandynawskim, tak jak uczyniła to Karolina z House Loves, zajrzyjcie tutaj.


 | 12 | po całkowitym wyschnięciu drabina gotowa; zajęła swoje miejsce w łazience



Teraz zobaczcie jak ja tworzyłam swoją drabinkę na ręczniki do łazienki.
W sklepie budowlanym kupiłam 3 listewki, występują różne rozmiary , wybieramy takie jakie nam najbardziej odpowiadają.
Moja drabinka miała być nie duża,więc i listewki nie są zbyt szerokie i grube.
Listewki przycięłam na wys.160cm. , poprzeczki  mają szer.40cm.





Rozłożyłam je w równych odległościach od siebie.
Polączyłam listewki poziome z pionowymi wkrętami od strony zewnętrznej do wewnętrznej.
Zamalowałam wkręty aby były mniej widoczne.




Gotowa drabinka stanęła w łazience, w dwóch wersjach kolorystycznych.






Tę ławeczkę kupiłam już jakiś czas temu na allegro, urzekły mnie jej nóżki.
Dorobiłam białą poduszeczkę do ławeczki i przemalowałam jej siedzisko na biało.








Oczywiście wersja b&w pozostała na dłużej.

Pozdrawaim cieplutko.




Pojemnik w zygzaki: Pepco
Ananas ,świeca: H&M Home
Zaparzacz do herbaty , czajniczek: KiK


Czekolada, bita śmietana i pistolet natryskowy

sobota, 16 stycznia 2016

Czekolada, bita śmietana i pistolet natryskowy





Czas stagnacji dobiegł końca. Wraz z sypiącą się choinką, którą miałyśmy przyjemność rozebrać do naga i wynieść na zewnątrz domu przyszedł czas twórczej radości. Odetchnęłam pełną piersią, i zabrałam się do nowych zadań. Widok choinki i wszelkich ozdób wprowadzał we mnie nastrój świętowania, czyt. niemocy, a teraz ze zdwojoną siłą garnę się do roboty, ha ha ha. Mam ku temu i powody, ale póki co jeszcze nie mogę Wam ich zdradzić. Mała niespodzianka, ta z tych moich takich , z kolorowych marzeń, bo mimo panującej u nas wszechogarniającej bieli, czerni, szarości mam też i swoje kolorowe marzenia. Chociaż czasami zastanawiam się czy nie powinnam zmienić nazwy bloga, bo kolorowe marzenia mam, ale jakoś ich tutaj naocznie nie widać. Jak myślicie, powinnam zmienić nazwę ? To pytanie stawiam , mam nadzieję, nie retoryczne, że chociaż mała garstka z Was pomoże mi w podjęciu tej decyzji, z którą miotam się od jakiegoś czasu.
Mam ochotę na kompletne zmiany w tym miejscu, ale ciągle mam jakieś opory...
Póki co zmieniam kolor szafki, z czekoladowej, zakupionej dawno, dawno , dawno temu na bialutką, z domieszką czerni. Już od dawna ta szafka czekała na swoje 5 minut.


/Obrazki zrobiłam ze ściereczek/


 Mam takie dwie, jedna w piwnicy oszlifowana, już pomalowana za chwilę zagości w kuchni a druga, która pełni rolę pomocnika zmieni swoje miejsce. Jeszcze nie wiem gdzie stanie, a może wyląduje na strychu ?, a może też dostanie nowe ubranko, może ...




Tak dla przeciwwagi upiekłam czekoladowe ciasto, pycha, ten kawałek widoczny na zdjęciu już pochłonęłam. Ale ciasto jest na szczęście sycące i na jednym kawałku poprzestałam, mężu słowo honoru !



 Czekoladowa szafka -czekoladowe ciacho, biała szafka - biała bita śmietana.
Ciasto znika i znikła szafka.
Co do szafki, została oszlifowana i pomalowana metodą natryskową. Już dawno zakupiłam sobie ten tani sprzęt, nie jest super rewelacyjny, raczej jest z tych amatorskich ale jak dla mnie, ? cóż więcej potrzeba. Pomalowałam nim łóżeczko niemowlęce Michałka, parawan drewniany, stół kuchenny, płotek do pokoju Miśka, kosze wiklinowe i mnóstwo innych drobnych rzeczy.
Malując nim musicie brać pod uwagę to, iż farba rozpryskuje się na boki i najlepiej to robić w bezwietrzny dzień na podwórku albo w miejscu gdzie nie obawiacie się osiadającego pyłu z farby, ja to robię w piwnicy, okrywając folią np. co niektóre sprzęty tam stojące. Trzeba też mieć wyczucie malując, czasami wylatuje więcej farby, ale jeśli jest to powierzchnia pozioma nie ma problemu , farba równiutko się rozłoży na powierzchni, natomiast na pionowych przedmiotach może spłynąć, wtedy wystarczy ją rozwałkować.
Mimo kilku minusów, są też i plusy, jeden najważniejszy, efekt końcowy szybko i bez większego wysiłku. Przydaje się szczególnie przy malowaniu przedmiotów z wszelkimi załamaniami, zaokrągleniami i dużych powierzchni.
Jeśli macie jakieś pytania odnośnie sprzętu , pytajcie.



Jedna szuflada i uchwyty pomalowałam farbą czarną w sprayu, a potem jeszcze zmalowałam paski, bo cała czarna szuflada wyglądała smętnie.




Co do ciasta, można podawać ją z białymi pysznościami, z bitą śmietaną /aby było szybciej pokusiłam się o tę w sprayu/ mogą być lody, ale ja obawiałam się o swoje gardło. Następny kawałek będzie jednak z lodamI,  jutro.

Zastanawiam się jednak nad tym miejscem kuchni i myślę, że może pasowałaby tutaj szafka z Ikei Sprutt.



 Tu jest mało miejsca i aby wykorzystać to miejsce szafka powinna być płytka /drzwi od tarasu/ i w miarę wysoka. Zasłoniłaby grzejnik, który 99% czasu grzewczego jest zakręcony. Może kiedyś uda mi się go w ogóle zlikwidować. Przez niego i przez drzwi od tarasu mam taki układ szafek . Gdyby nie te dwie przeszkody nie byłoby barku a szafki ciągnęły się pod ścianą, a na środku kuchni stałaby wyspa. Mój kolejny plan, nie na ten rok , na pewno, to zdemontowanie grzejnika i zrobienie szafek pod ścianą , musiałyby jednak być węższe w pewnym odcinku, kiedyś o tym nie pomyślałam ... ale to chyba temat na inny post.
Smacznego życzę, zróbcie to ciasto, jest z książki Zosi Cudny, i jak autorka zatytułowała to ciasto "nieskomplikowane ciasto czekoladowe z orzechami laskowymi" takie naprawdę jest , mega proste. Zachęcam do zakupu orzechów laskowych bez łupinki, ja męczyłam się przy ich gnieceniu !


 Ach już czuję jak rośnie mi obwód w pasie, ale co tam , raz się żyje !!!
Przepis:

Ciasto:
300g gorzkiej czekolady,
150g masła,
180 g cukru pudru
4 jajka,
150 g mielonych orzechów laskowych,
150g serka mascarpone
Do podania:
cukier puder,
garść orzechów laskowych,
bita śmietana lub lody waniliowe
Sposób zrobienia:
1. Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Masło z cukrem pudrem ucieramy, następnie dodajemy jajka, mielone orzechy laskowe, serek mascarpone i rozpuszczoną czekoladę.
2. Ciasto przelewamy do natłuszczonej formy do pieczenia /ok.26cm./ i pieczemy ok. 45-50 minut w temperaturze 180stopni C /opcja góra-dół/.
3. Przed podaniem ciasto posypujemy cukrem pudrem i dekorujemy orzechami laskowymi. Podajemy z łyżką bitej śmietany albo lodami .

Do miłego Kochani !!!!

Ściereczki ze zwierzętami domowymi: /http://fromnord.pl/
Kubek w paski: ahojhome.pl
Pistolet natryskowy: allegro
Szafka Sprutt: Ikea

Lotem błyskawicy, before- after 2015roku

sobota, 9 stycznia 2016

Lotem błyskawicy, before- after 2015roku








Wystrój naszego domu ciągle się zmienia, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale przecież wiecie , że to nie jest takie proste. W pewnym momencie idzie impuls, muszę coś zrobić, zabieram się zatem lotem błyskawicy, obmyślam, planuję, potem czas na realizację.
Lubię jak wszystko idzie gładko, bez niespodzianek, które opóźniają końcowy efekt. Ale nie zawsze tak jest. Czasami mam nieziemską cierpliwość, śmieję się, że przecież sama tego chciałam, ale bywa i tak , że wkurzam się i przyrzekam sobie, że to już ostatni raz. że dość mam tego bałaganu, sterty rzeczy, z którymi trzeba coś zrobić/ czyt. upchać na strychu/. A już za chwilę, kiedy zza zakrętu wyłania się efekt pracy, emocje biorą górę, jestem pełna wiary, szczęśliwa, że to była dobra decyzja i po raz kolejny zabieram się za nową rewolucję lotem błyskawicy... Wycieram pot z czoła, wyczesuję kurz z włosów i idę dalej.




Ubiegły rok był bardzo bogaty w doznania wnętrzarskie, powiedziałabym , że nasz dom przeszedł niejedną rewolucję. Już pierwsze dni stycznia  przyniosły pierwsze zmiany. Na pierwszy ogień poszedł stolik , wymiana na nowy , biały, o zakupie którego długo myślałam.

TUTAJ


Tak było jeszcze w 2014r. w aranżacji wiosennej.


Styczeń 2015r., nowy stolik Isala z Ikei.



Styczeń to również początek rewolucji , trudnej rewolucji kuchennej. Miałam chwile zwątpienia, nawet załamania. Ale na szczęście złe emocje minęły kiedy cały projekt został zakończony. Fronty szafek malowała mi profesjonalna firma, więc nie obawiałam się efektu ich pracy ani trwałości. Sama malowałam boki szafek, witrynkę stojącą na blacie, blat barku. Malowałam półki. Dalej jednak nie było tego wymarzonego efektu, dlaczego ?, denerwowała mnie glazura, którą zdecydowałam się również pomalować i to było bardzo dobre posunięcie, cały projekt zaczął nabierać smaku.
Początkowo  w kuchni stał stół z tarasu, /stół z kuchni czekał w piwnicy na swój czas, na białą farbę/. Nastała wiosna , stół prostokątny wystawiłam na taras a stół kuchenny już pomalowany stanął w kuchni.
 Ostatnim elementem był zakup białych krzeseł. Oczywiście w międzyczasie powstało kilka projektów DIY.
Biała kuchnia:
TUTAJ i
TUTAJ






Kiedy zrobiłam rewolucję w pokoju Michałka w roku 2014 miał ponad 2 latka, teraz to czteroletni chłopczyk, musiałam wymienić jego niemowlęce łóżeczko na inne bardziej dorosłe. Wprowadziłam kilka zmian, np. zniknęła sofa, zrobiło się więcej miejsca.



Skrzynia  a'la drewniana, która mieści całą masę pluszaków, piłeczek i jeszcze mnóstwo innych zabawek, niezmiernie przydatna , jako ostatnia w tym pokoju zmieniła swój wygląd. Dostała trochę szarej farby a na jej wieku pojawiła się droga dla samochodzików.
Do tego nad skrzynią zawisła tablica.



Uszyłam Tipi, zrobiłam płotek jako osłonę grzejnika.



W korytarzu stanęły nowe mebelki, dwie szafki Isala, witrynę przenieśliśmy do pokoju Milenki.
Before w wersji zimowej, i after już w wersji wiosennej.



Teraz wygląda to tak.



W sypialni pojawił się nowy zagłówek, obiłam gąbką i materiałem, kupiłam nowe szafki Hemnes i abażury do lampek. Uszyłam nowe pasiaste zasłony i stanęła stara bieliźniarka.





Tutaj zdjęcie pięterka z początków blogowania.
Najpierw przemalowałam pomarańczową ścianę i postawiłam kanapę. Tak pięterko prezentowało się do roku 2014.
Potem następowały kolejne zmiany. Pojawiła się komoda, nowe dekoracje i druga kanapa. 

Pięterko TERAZ


Kawałek murku też przeszedł kolejną metamorfozę. Początkowo był pomarańczowy, potem szary a teraz jest pomalowany czarną tablicówką.
Powiesiłam czarne półki Ribba.




Oczywiście to nie koniec zmian na pięterku, mam już mnóstwo planów, jak ma ono wyglądać, będzie się działo !

Czas wiosenno- letni skłania nas do wychodzenia na zewnątrz, do ogrodu, na taras. Tutaj nastąpiły zmiany kosmetyczne, jakiś inny układ rozstawienia mebli, nowe kwiaty, nowe donice, ale i nowy mebelek, który stał się miejscem eksponowania dekoracji, kwiatów ale także miejscem na  pudełko ze sztućcami, serwetki a nawet drobne narzędzia ogrodnicze.



W ogrodzie, pod tymczasowym pawilonem pojawił się nowy stół drewniany, okrągły na metalowej nodze i dwa nowe fotele wiklinowe .




Jesienią po wakacjach przyszła pora na odświeżenie pokoju uczennicy. Długo planowałam czarną ścianę, a właściwie właścicielka pokoju domagała się, więc w końcu uległam i córce i sobie. Na ścianie pojawiła się również drabinka gimnastyczna, którą też trochę podrasowałam kolorystycznie. Na bocznej ścianie zawisła nowa szafka.
TUTAJ




Witryna z korytarza na miejscu komody z szufladami.
/trochę jej tutaj nie widać ale innego zdjęcia nie znalazłam/
TUTAJ można zobaczyć więcej.





Jesienią pokazałam również mały lifting niedużej gościnnej łazienki.
Pobawiłam się tkaniną, kolorem i niewielkim kosztem łazienka została odświeżona i podrasowana.
TUTAJ




Jesień a dokładnie październik to również rewolucja w pokoju mojego męża.
 Powstało nowe domowe biuro, mega męskie wnętrze. Powstało z tego co było, ponieważ starą sofkę ubrałam w nowe grafitowe pokrycie, regał przemalowałam na czarno, zostało biurko, krzesła.
Powstały nowe półki.
Nowy stary żyrandol, kilka dodatków.
No i oczywiście tapeta, moja pierwsza tapeta w naszym domu.
TUTAJ






To by było na tyle , oczywiście w międzyczasie powstawało mnóstwo mniejszych projektów, które mogliście śledzić na blogu. Uważam ten rok za bardzo udany i pracowity.
Mam również plany na ten nowy rok. Przede wszystkim muszę zająć się pięterkiem, swoją pracownią i kreatywnym miejscem dla dzieci. Podrasowaniem miejsca do czytania z biblioteczką, której jeszcze nigdy nie pokazywałam.
Może spełni się moje marzenie, kolejne marzenie Ali ? Kto wie, jestem pełna optymizmu.
,A teraz lotem błyskawicy zabieram się za obiad, miłej soboty i niedzieli.