Czarny bez, sezon truskawkowyi i nowa mała tradycja

sobota, 29 czerwca 2013

Czarny bez, sezon truskawkowyi i nowa mała tradycja

Kilka dni temu zachwyciły mnie kwiaty czarnego bzu !
Przyznaję się bez bicia ! Nigdy wcześniej nie przyglądałam im się z bliska. Odkryłam piękno tych kwiatów. Drobne, przecudne kwiatuszki tworzące rozłożyste baldachimy .
Oryginalnie również pachną.








Niestety , już kwiaty czarnego bzu przekwitły, teraz przyjdzie poczekać nam na owoce bzu.
Zdążyłam jeszcze zerwać kilka kwiatostanów aby dodać do konfitury truskawkowej z dodatkiem soku z cytryny. Reszta przepisu tutaj. Do tego przepisu podstawowego należy dodać sok z cytryny, kilka baldachimów czarnego bzu / kwiatki bez gałązek/ zawinięte w gazę i związane. Na końcu wyjmujemy zawiniątko.





Upiekłam też chałkę. Własna chałka z konfiturą, palce lizać !









Wczoraj moja kochana córeczka miała zakończenie roku przedszkolnego i od września pójdzie już do szkoły. Tak więc zakończenie przedszkola było dla mnie dniem niezwykle szczególnym. Uroniłam łezkę ale i świetnie się bawiłam . Polonez w wykonaniu przedszkolaków do wyjątkowe i radosne widowisko . Były dzielne i tańczyły pięknie. Nie muszę mówić , że byłam dumna ze swojej córeczki. Ślicznie tańczyła, śpiewała i recytowała. Chłonęłam każdą minutę , każdą sekundę, bo taka chwila już się nie powtórzy. Będą inne , mniej lub bardziej stresujące i podniosłe, ale jednak inne. Nigdy już nie będzie przedszkolaczkiem, nigdy już nie zaprowadzę jej do sali przedszkolnej , ucałuję , uściskam i przypomnę aby zjadła śniadanko ... Pozostaną wspomnienia .... i wkrótce nowe wyzwania, szkoła ...

Ale póki co chciałabym opowiedzieć o nowej tradycji jaka zaistniała przez przypadek.
Otóż wiele, wiele lat temu ja też kończyłam przedszkole. Przypomniałam sobie, że w albumie mam zdjęcia z tego wydarzenia. Podczas śniadania pokazałam Milence , mnie jako przedszkolaka i ...



Spójrzcie jaką mam sukienkę. To była granatowa sukienka w białe groszki.



I spójrzcie jak ubrana była Milenka ...


W sukienkę w groszki !!!

To czysty przypadek !
Ha ha ha .

Kiedyś moja córka pokaże album ze zdjęciami swojej córce i powie, tutaj twoja babcia kończy przedszkole w sukience w groszki, tutaj ja, i ty dzisiaj kończysz przedszkole i masz sukienkę w grochy.

Nasza mała tradycja.

Chciałabym tego dożyć.

Wzruszona i szczęśliwa , pozdrawiam wszystkich.
Cudownej i słonecznej niedzieli życzę.

Ali
Małe DIY ze spódnicy i szczypiorek w innej postaci

środa, 26 czerwca 2013

Małe DIY ze spódnicy i szczypiorek w innej postaci

 
 
Pogoda dzisiaj nie sprzyja ani spacerom ani pracom w ogrodzie.
Gotuję obiad , krzątam się po domu i oglądam Wasze blogi. Dzień jakiś taki nijaki. Poranek był jeszcze dosyć przyjemny , liczyłam na to , że zapowiada się ładny dzień. Na termometrze 19 stopni, słoneczko przebłyskuje za chmurkami. Usiadłam na schodach przed domem i myślałam jak rozplanować dzisiejszy dzień. Milena zostaje w domu bo trochę się przeziębiła. Pojedzie jutro i pojutrze do przedszkola na zakończenie roku. Michaś mruczy, znak , że się obudził.
Popędziłam do ogrodu po warzywa do zupy i przyniosłam to ...



... kwiaty szczypioru . Teraz zakwitł ale jeszcze przed zimą będzie piękny szczypiorek, kiedy szczypior z dymki dawno przekwitnie.

 
Kilka gałązek przekwitłych kwiatów bzu czarnego.
 



Na dole już nie mam gdzie stawiać kwiatów więc szczypiorkowe kule powędrowały na pięterko.
 
Jakiś czas temu w sklepie "pełnym skarbów" kupiłam szeroką, ogromną spódnicę.
Jest pięknie marszczona , podpięta.

 
 
Spódnicę nałożyłam na stary kosz pufę. I powstał mały biały stoliczek.
Według mnie wygląda efektownie. Idealnie pasuje, jakby obrusik uszyty na miarę.
 
A ta pofalowana kula to nowe oświetlenie w pokoju.
Pokój ten chcę zrobić w stylu Hampton, który ostatnio mnie zauroczył.
Więcej można poczytać o tym stylu w ostatnim numerze Moje mieszkanie. Klimat wakacyjny, morski, wodny. Kolor niebieski, biały. Jak najbardziej mi odpowiada.




Zbieram odpowiednie elementy do wystroju. Niedługo pokażę efekty.
 
Ściskam Was bardzo mocno i dziękuję za pozostawienie śladu w postaci komentarza.
Czytam je z ogromną radością
 
Dziękuję również za życzenia imieninowe.
 
Do zobaczenia
 
Ali

P.S. Trochę czasu minęło zanim opublikowałam posta ale miałam trochę problem z łączem.
Buziaki !
Dzień pierwszych zbiorów

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Dzień pierwszych zbiorów

 
 
Truskawki !!!!
Kiedy byłam mała nie lubiłam truskawek. Wydawały mi się zbyt kwaśne. Jadłam ale od niechcenia, bo musiałam , i jak już, to z dużą ilością cukru , śmietany.
 
 Teraz kiedy jestem mamą i żoną dbam aby w domu zawsze były owoce. Jemy duże ilości owoców. Mój mąż jest pierwszym wyjadaczem owocowych skarbów, potem chyba ja i Milena. Michaś jest  jeszcze na etapie eksperymentowania. Chociaż on przejawia większe zainteresowanie bułeczką z dżemikiem i słodkim ciastkiem , z racji , iż jeszcze nie może wszystkiego jeść /jak był mały miał problemy z refluksem, ale powoli sytuacja normuje się/.
Oczywiście moja córka tak jak ja kiedyś /i teraz też mi się zdarza /zajada się truskawkami z kontrolowaną ilością cukru. Ale lubi też jabłka, czereśnie, gruszki, banany, za granatami przepada !
 
Pierwsze truskawki kupuję w sklepie, kiedy nasze w ogrodzie są jeszcze niedojrzałe. Tak też było i w tym roku. Aż nadszedł ten dzień ... dzień pierwszych zbiorów, prawdziwych zbiorów. Dwie łubianki soczystych, słodkich, pachnących truskawek. Pierwszy kęs ... i jestem w niebie. Ten wyjątkowy smak, jakże inny od tego sklepowego" . Delikatniejszy , bardziej soczysty, słodszy. Od razu spałaszowaliśmy chyba kilogram.
 
 


 
 
 
 
 
 Potem zrobiłam ciasto i po raz pierwszy konfiturę truskawkową.
Własna konfitura. Sposób przygotowania dziecinnie prosty. Genialne. !




Z kilograma truskawek wychodzą cztery słoiczki konfitury.
 



Ciasto równie łatwe w zrobieniu.
 
 


 

Sezon truskawkowy , rozpoczęty.
Kolejne łubianki truskawek zebrane. !
Kolejne przetwory w planach !
Życzę udanych zbiorów i delektowania się pysznymi truskawkami.
Sezon truskawkowy jest bardzo krótki, cieszmy się nim i upajajmy.
 
pozdrawiam zajadając ciasto i popijając koktajl truskawkowy
 
 



Piwonie w domu i ogrodzie, i małe zaległości

piątek, 21 czerwca 2013

Piwonie w domu i ogrodzie, i małe zaległości

 
 
 
Witajcie w ten cudownie upalny letni dzień. Pogoda u mnie dzisiaj jak w Turcji. Tam też powiewał wiatr i od rana gorące powietrze. W domku miły chłodek. Pisałam już , że kocham lato ale jeszcze raz muszę to powtórzyć, kocham latooooooooo!!!!!!
 ♥
Dzisiaj przygotujcie się na długie oglądanie, Chcę zamieścić wszystkie zaległe zdjęcia .
Będzie więc o piwoniach, trawach i domku.
Tematem przewodnim są piwonie , które uwielbiam. W tym roku dosadziłam pięć nowych krzaków w innej części ogrodu. Ich ogromne kwiaty i obłędny zapach zachwycają mnie bez przerwy.
Pierwsze krzaki wykopywałam kilka lat temu ze starego ogrodu ludzi , którzy wyprowadzili się a nowi nie chcieli piwonii w ogrodzie. Przyjęły się u mnie bardzo i już w trzecim roku miałam prawie 60 pąków na jednym krzaczku. Są trzy kolory, bardzo ciemny róż, jaśniutki róż i białe.





 
 Dosadziłam nową odmianę o nie pełnych kwiatach.
 
 
Nie mogło zabraknąć piwonii również w domu. Stanęły w salonie, w kuchni.
Przy takiej ilości tego kwiatu roznosił się zapach po całym domu.
 






Piwonie w kuchni, na barku. Piwonie w buteleczkach.
 





Kiedyś pokazałam lewą część kuchni. Teraz odsłaniam trochę prawej strony. Tutaj jest część robocza.
Tutaj stoją roboty i sprzęty potrzebne w kucharzeniu. Barek osłania tę część. Jest to bardzo wygodne w przypadku kiedy mamy otwartą kuchnię na salon. Osłania artystyczny nieład jak ja  nazywam bałagan powstający podczas gotowania.





Widok na taras z perspektywy kuchni i piwonii.
 

 
 Nowym elementem tarasu są poduchy w paski. Wprowadzam marynistyczny klimat.
 
 
I widok na salon z tego samego miejsca.
 

W salonie zaszły małe zmiany. Stojąca do tej pory kanapa pod ścianą, przesunęła się bliżej telewizora/ ze względu na męża, który chciał kupić większy telewizor, bo jakoś niewyraźnie widział, hi hi hi /
 i bardziej na środek pokoju. Na jej miejsce, pod ścianę trafiła donica.

 

 
  "Ikeowski" regał stojący w kuchni przy barku przesunęłam bliżej salonu.
 

Nowe dekoracje okna w salonie.
 
 
  Tutaj za krzesłem stał regał.
A na środku kuchni postawiłam komodę, która pełni funkcję wyspy. Ale o tym pewnie kiedyś napiszę, ponieważ moim nowym marzeniem jest mieć w kuchni wyspę.
 Kiedyś stał tutaj stół, który przesunęłam pod ceglaną ścianę.

 
Trawy ozdobne rozrosły mi się w ogrodzie bardzo, będę musiała coś z tym zrobić, ale póki co cięłam i wiłam wianki i dekorowałam dom. Są bardzo trwałe i długo mogą stać w wodzie.
Wianki były na wcześniejszych zdjęciach, na wazonikach, jeden wisi również na drzwiach wejściowych. Stały się również elementem bukietów z piwonii.
 




 
Czas na obiadek. Serwowałam kotleciki a'la Ali, których przepis jest tutaj.
Ziemniaczki z koperkiem i mnóstwo zieleninki, wszystko z własnego warzywniaczka. Świeże , zdrowe, smaczne i pachnące. Zaspokojone wszystkie zmysły !
 


Milenka pomaga mamie w biegu między koleżankami a podwórkiem.




Zaległości nadrobione. Mam nadzieję, że dzisiejsza podróż przez nasz świat nie zanudziła, bo była bardzo dłłłłuuuuuuuuuugaaaaaaaaaaaa.
 
Niektóre zdjęcia trochę zamglone, ale obiektyw był mocno brudny, i mnóstwo słońca w domu, taki chyba jest powód. Następne zdjęcia postaram się zrobić lepsze. Czas na truskawki, czarny bez i mnóstwo słońca.
 
Życzę wszystkim samych radości,
a ALICJOM/ bo jest kilka nas tutaj/
 z okazji dzisiejszych imienin spełniania swoich marzeń,
 tych malutkich i tych jakby się wydawało mało realnych.
Niech życie Was pozytywnie zaskakuje.
Wielkie buziaki i uściski.
 
 
blogowa Ali i Alicja w realu.
 
☺  ♥  ☺  ♥  ☺  ♥  ☺